Hamlet (Akt III, scena I)

Hamlet:

Być albo nie być- oto jest pytanie.

Kto postępuje godniej: ten, kto biernie

stoi pod gradem zajadłych strzał losu,

Czy ten, kto stawia opór morzu nieszczęść

I w walce kładzie im kres?

Umrzeć- usnąć- i nic poza tym- i przyjąć,

że śmierć uśmierza boleść serca i tysiące

Tych wstrząsów, które dostają się ciału

W spadku natury. O tak, taki koniec

Byłby czymś upragnionym. Umrzeć- usnąć-

Spać- i śnić może? Ha, tu się pojawia

Przeszkoda: jakie mogą nas nawiedzać

Sny w drzemce śmierci, gdy ścichnie za nami

Doczesny zamęt? Niepewni, wolimy

Wstrzymać tę chwilę. I z tych chwil urasta

Długie, potulnie przecierpiane życie.

Bo gdyby nie ten wzgląd, którz by chciał znosić

To, czym nas chłoszcze i znieważa czas:

Gwałty ciemiężców, nadętość pyszałków,

Męki wzgardzonych uczuć, opieszałość

Prawa, bezczelność władzy i kopniaki,

Którymi byle zero upokarza

Cierpliwą wartość? Któż by się z tym godził,

Gdyby był w stanie przekreślić rachunki

Nagim sztyletem? Któż by dźwigał brzemię

Życia, stękając i spływając potem,

Gdyby nam woli nie zbijała z tropu

Obawa przed tym, co będzie po śmierci,

Przed nieobecną w atlasach krainą,

Skąd żaden jeszcze odkrywca nie wrócił,

I gdyby lęk ten nie kazał nam raczej

Znosić zło znane niż rzucać się w nowe?

Tak to świadomość czyni nas tchórzami

I naturalne rumieńce porywu

Namysł rozcieńcza w chorbliwą bladość,

A naszym ważkim i szczytnym zamiarom

Refleksja plącze szyki, zanim któryś

Zdąży przerodzić się w czyn.

Makbet (Akt II, Scena I)

Makbet:

Jestli to sztylet, co przed sobą widzę,

Z zwróconą ku mej dłoni rękojeścią?

Pójdź, niech cię ujmę! Nie mam cię, a jednak

Ciągle cię widzę. Fatalne widziadło!

Nie jestżeś ty dla zmysłu dotykania,

Tylko dla zmysłu widzenia dostępny?

Jestżeś sztyletem tylko wyobraźni?

Rozpalonego tylko mózgu tworem?

Romeo i Julia (Akt II, Scena II)

Julia:

Gdyby nie ciemność, co mi twarz maskuje,

Widziałbyś na niej rozlany rumieniec

Po tem, co z ust mych słyszałeś tej nocy.

Radabym form się trzymać, rada cofnąć

To, co wyrzekłam; ale precz udanie!

Czy mię ty kochasz? Wiem, że powiesz: — tak jest;

I jać uwierzę; mimo przysiąg jednak

Możesz mię zawieść. Z wiarołomstwa mężczyzn

Śmieje się, mówią, Jowisz. O! Romeo!

Jeśli mię kochasz, wyrzecz to rzetelnie;

Lecz jeśli masz mię za podbój zbyt łatwy,

To zmarszczę czoło i przewrotną będę

I na miłosne twoje oświadczenia

Powiem: — nie, w innym razie za nic w świecie.

Za czułą może jestem, o! Monteki,

Stąd możesz sądzić me obejście płochem;

Ufaj mi jednak, będę ja wierniejszą

Od tych, co bieglej umieją się drożyć.

Byłabym ja się była, prawdę mówiąc,

Także drożyła, gdybyś był tajnego

Głosu miłości mojej nie podchwycił.

Nie wiń mię przeto, ani też przypisuj

Płochości tego wylania mych uczuć,

Które zdradziła noc ciemna.